Kwiaty przed pomnikiem Józefa Nowkuńskiego złożyli burmistrz Arkadiusz Czech, zastępca burmistrza Bartosz Skawiński, przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Olszewski, przedstawiciele Komitetu Honorowego Budowy Pomnika z jego przewodniczącym Franciszkiem Wielądkiem, pierwszym ministrem transportu w III RP oraz delegacja Zakładu Linii Kolejowych w Tarnowskich Górach.
– Dzisiaj wszyscy wiemy, co to jest Magistrala Węglowa. Kiedy powstała w 1933 r., Tarnowskie Góry były na tej trasie jednym z kluczowych miast. Po ostatnich modernizacjach, których sporo widzimy na tej linii, liczę na to, wszyscy liczymy, że nasze miasto znów stanie się tym mocno świecącym punktem na kolejowej mapie Polski – mówił burmistrz Arkadiusz Czech.
O budowniczym Magistrali Kolejowej opowiadał Stanisław Kokot, wieloletni kolejarz, związkowiec i członek Komitetu Honorowego Budowy Pomnika: – W ciągu 14 miesięcy zdążyli wybudować linię Kalety-Podzamcze, 114 km. To było tempo. Ten człowiek potrafił to tak zorganizować.
Człowiek ze stali i żelaza, choć o miękkim sercu:
Józef Nowkuński urodził się na Kresach, uczył się i pracował w Rosji. Po rewolucji bolszewickiej przez wiele lat, ale skutecznie czynił starania o powrót do ojczyzny.
Po powrocie zrealizował największą inwestycję komunikacyjną II Rzeczypospolitej – Magistralę Węglową Śląsk-Porty (551 km). To 2,2 tys. ton stali na przęsła mostów i wiaduktów, 79,4 tys. ton szyn i złącz szynowych, 1,24 mln podkładów drewnianych, 410 przejazdów kolejowych, 74 wiadukty kolejowe i 33 stacje. Łączny koszt budowy wyniósł ok. 270 mln zł.
Po rewolucji nie pozwolono mu wrócić do Polski z synami. Trzy lata starał się o połączenie rodziny. Kiedy w górach zginął jego syn Stanisław, ceniony konstruktor silników lotniczych, Józef na wiele miesięcy wycofał się z życia publicznego.
Człowiek, który pomógł oszczędzić publiczne pieniądze, choć swoich nie żałował
Dzięki Magistrali Węglowej Polska uniezależniła się gospodarczo od Niemiec, nie musiała płacić gigantycznych ceł. Rząd niemiecki żądał tak wysokich opłat za tranzyt ze Śląska, że wywożenie węgla do portu w Gdyni przestało się opłacać. Dzięki zbudowanej przez Nowkuńskiego w latach 1926-1933 linii kolejowej kosztowny tranzyt przestał być konieczny.
To pieniądze publiczne, a teraz o prywatnych. Kiedy w czasie pobytu w jednej z jednostek magistrali dowiedział się, że młody pracownik się żeni, wręczył mu 100 zł jako prezent ślubny.
Człowiek o szerokich horyzontach, choć jednotorowych, bo właśnie torów dotyczących:
- prowadził również badania związane z torami, pracował nad nowym typem podkładów,
- zatrudniony był w Departamencie Techniki Ministerstwa Komunikacji, potem w Instytucie Naukowo-Badawczym Kolejnictwa,
- napisał kilkanaście prac i dwa podręczniki
- szkolił kadry dla kolei.