– Jeżdżę codziennie do pracy, przez cały rok – wyjaśnia nam opatowiczanka, która do biura jeździ do niedalekiej Strzybnicy. Jakim cudem na ta krótkiej trasie pokonała już tyle kilometrów? Codzienną trasę robi…przez Pniowiec. – Zamiast trzech kilometrów robię osiemnaście – wyjaśnia dodając, że lecie, aby jeździć jak najwięcej, wstaje wcześniej do pracy. Dlaczego? Bo lubi.
Pani Małgosia w weekendy pedałuje pod Lubliniec, na lotnisko, ostatnia „rajza” była do Kielczy na granicy z województwem opolskim. – Rower mam raczej zwykły choć crossowy, pierwszy wymarzony i kupiony samodzielnie – mówi rowerzystka, która samochodu używa w zasadzie tylko do jeżdżenia po zakupy. Na rowerze jeździ nawet zimą. – To bardzo fajne – szczególnie jazda po lesie – tłumaczy.
Od kiedy jeździ? Od dawna, ale dystanse liczy dopiero do dwóch lat. W ubiegłym roku zrobiła „na kole” 10 830 kilometrów, w tym roku chce przekroczyć 11 tysięcy. Rekord powinno się jej udać pobić na pewno, bo wczoraj na liczniku miała ich już 7775.
Co jest w stanie odwieść ją od wsiadania na rower?
– Musi lać i to fest – śmieje się pani Gosia.
—————————————
Przypominamy, że założeniem akcji #TourdeTG jest przejechanie 1526 bądź 500 kilometrów na rowerze lub rowerze elektrycznym w trakcie wakacji.
Za pokonanie 1526 km czeka na Was tarnogórski strój kolarski za 500 km tarnogórski bidon.Dlaczego akurat 1526? To symboliczna data powstania Tarnowskich Gór, których 500-lecie obchodzić będziemy za dwa lata. Bidonów za pokonanie 500 kilometrów wydaliśmy już kilkanaście.